4 grudnia 2016

1. Chłopak do wynajęcia

– Witaj zbłąkana duszo, dodzwoniłeś się do firmy „Kłamstwo na każdą okazję – my pomożemy ci okłamać najbliższych, ty pomożesz nam zarobić na jedzenie”. – Rozmówca zrobił krótką przerwę. – Nie masz ochoty spędzać Święta Dziękczynienia na słuchaniu homofobicznych komentarzy pijanej ciotki Claire? Denerwują cię rozmowy zwolenników Trumpa przy rodzinnym stole? Wolisz przeleżeć cały dzień, oglądając swoje ulubione seriale na Netflixie? Nie martw się! Jesteśmy tu po to, by wymyślić dla ciebie idealną wymówkę i załatwić ci niepowtarzalne alibi, dzięki któremu twoja rodzina i znajomi zostawią cię w spokoju. Mam na imię Baltazar, w czym mogę pomóc?
Sam długo milczał, rozważając do samego końca, czy to aby na pewno był dobry pomysł i czy po prostu się nie rozłączyć, ale wyczerpujący monolog Baltazara sprawił, że coś w nim pękło. Nie miał serca zostawić faceta bez odpowiedzi.
– Erm… Cześć. Znaczy dzień dobry. Tak, emm… Dzień dobry. Jestem Sam.
– Bardzo nam miło, że się do nas dodzwoniłeś, drogi Samie. Co cię do nas sprowadza?
– Boże Narodzenie.
– Ach, Boże Narodzenie! Cóż za wspaniały czas! Jeśli, oczywiście, masz je z kim spędzić, mam rację? – Baltazar zaśmiał się po drugiej stronie słuchawki.
– Nie wiem, może? Nieważne. Chodzi o to, że zbliżają się święta, a ja nie mam kogo przedstawić rodzicom…
– To świetnie!
– Doprawdy? – mruknął z przekąsem Sam.
– Wybacz, źle to sformułowałem – Sam wręcz słyszał niezręczny uśmiech. – Świetnie trafiłeś.  W naszej bazie znajduje się ponad siedemdziesiąt osób, które z chęcią zajmą się twoim problemem. To może przedstawisz mi swój typ?
– Typ? Um… Ktokolwiek?
– Podoba mi się twoje poczucie humoru! No dobrze. Facet? Babka? Czy nie jesteś ograniczony?
Sam podrapał się po potylicy i opadł ciężko na powycieraną sofę, po czym wyłożył nogi na malutkim stoliku, zrzucając przy okazji kilka książek. Z sekundy na sekundę coraz mniej mu się to podobało.
Chciał zaprosić obcą osobę na święta? Do rodziców? Przecież oni od razu się zorientują… A już zwłaszcza, jeśli zaprosi dziewczynę.
Dlaczego w pierwszej kolejności się na to zgodził... Postanowił nigdy więcej nie słuchać genialnych pomysłów Charlie.
– Obojętne, może być facet – odparł lekko, nie przywiązując wagi do tego, co Baltazar mógł sobie pomyśleć. Wszystko i tak skończy się po świętach.
– Zestaw laska świąteczna i dwie bombki, cudownie! Przedział wiekowy? Zaznaczę, że różnica nie może przekraczać pięciu lat. Dbamy o dobro i bezpieczeństwo naszych pracowników.
– Przed trzydziest... Boże, co ja robię… – jęknął Sam. – Nie, to był błąd, sorry, już się rozłączam...
– Ady spokojnie, Sam, nie masz absolutnie żadnych powodów do wstydu. Wiesz jak zdobyłem tę pracę? Jednej dziewczynie, która tu pracuje, a którą też mi wysłali w tamtym roku, spodobał się mój głos. Zdziwiłbyś się, ile ludzi korzysta z usług tej firmy. Stary, naprawdę – Baltazar porzucił swój oficjalny ton – wydaje się to krępujące, ale, uwierz, lepsze to niż komentarze ze strony rodziny. Przerabiałem to.
Sam wolną ręką przetarł w zmęczeniu oczy.
Co roku przyjeżdżał z Deanem do rodziców na święta, to była ich taka niepisana tradycja, i co roku wyglądało to tak samo. Mary i Benny – mąż Deana – zajmowali się gotowaniem i przystrajaniem domu świątecznymi ozdobami, a John i Dean jak zwykle zajęci byli rozmowami o wszystkich wygranych Kansas City Chiefs, o pracy Deana, o pięknej Francji. A on siedział na dupie, okazjonalnie odpowiadając na pytania „A gdzie podziała się twoja koleżanka?”, wymyślając coraz to nowsze – głupsze – wymówki. Cholera jasna, miał dwadzieścia osiem lat! Dlaczego wciąż czuł się jak dziecko, które przypadkowo rozbiło ulubiony wazon matki?!
– Dobra. Dobrze. Od trzydziestu do trzydziestu trzech.
– No widzisz, zuch chłopak. Kolor włosów i oczu ma znaczenie? Albo wzrost?
– To brzmi niepokojąco – zaśmiał się Sam.
– Zdarzają się ludzie, którzy desperacko próbują zaimponować rodzinie. Wiesz, jak jest...
– Ta. Nie no, bez znaczenia. Chociaż co do wzrostu… Około sześciu stóp? Jeśli to nie problem?
– Skądże. Jakieś specjalne życzenia? Oczywiście, gdy otrzymasz jego numer, przekażesz mu wszystkie niezbędne informacje, by uzgodnić historię waszego związku, czyli gdzie się spotkaliście, kto śpi po lewej stronie łóżka, praca, ile słodzi et cetera.
– Mi wystarczy ktoś, kto po prostu będzie udawał. Przekonująco. I potrafi iść na żywioł w razie ekstremalnych sytuacji.
– Co rozumiesz przez „ekstremalne sytuacje”? – spytał podejrzliwie Baltazar.
– Nie, Boże, nic w tym stylu! – Sam zaczerwienił się wściekle. – Gdyby mój brat zaczął go przepytywać albo matka wzięła na bok. W tym stylu. Żeby to było wiarygodne.
– Sam, nasi ludzie w ten sposób zarabiają na życie, wszyscy są wykwalifikowani, nie ma się o co martwić.
– Okej.
Zapadła chwilowa cisza, podczas której Sam usłyszał stłumione stukanie w klawiaturę. Serce biło mu jak szalone. Właśnie teraz jakiś obcy człowiek wybierał wśród równie obcych i przypadkowych ludzi faceta, którego już za tydzień miał przedstawić rodzinie, jako swojego rzekomego partnera.
Nienawidził świąt.
– Chyba mam kogoś, kto cię zadowoli.
– Proszę cię, nie mów tak. Czuję się, jakbym zamawiał prostytutkę...
Samowi wydawało się, że Baltazar wymamrotał coś, co brzmiało uderzająco podobnie do „Tym też się zajmujemy”, ale momentalnie wyparł to z pamięci.
– Tak. Były aktor teatralny, dorywczo zajmuje się śpiewem, uwielbia zwierzęta i może być kim tylko zechcesz. Świetnie kłamie. Ech, gdybym tylko był gejem... Mniejsza z tym. Jakieś pytania?
– Czy istnieje możliwość, żeby ten facet został w moim rodzinnym domu na kilka nocy?
– Jak najbardziej, za dodatkową opłatą.
– Zrozumiałe. Ile to wyjdzie? – Sam zagryzł dolną wargę. – Za pięć dni. Od dwudziestego trzeciego do dwudziestego siódmego.
– A to ma być zaawansowany związek czy początki? Uprzedzam, że wyżywienie nie jest wliczone w cenę.
– Ugh… Nie wiem?
– Czyli średnio zaawansowany. W tym wypadku trzysta.
– Dolców?
– Czeskich koron... – westchnął Baltazar. – Oczywiście, że dolców. No chyba, że możesz nas polecić komuś za granicą, dokonujemy również wymian międzynarodowych.
Od tej decyzji zależało jego życie. Dean nie dałby mu spokoju, gdyby przyszedł sam, a Mary po raz setny próbowałaby go wyswatać z córką jakiejś swojej koleżanki, na co kompletnie nie miał ochoty.
Gdy spotka Charlie na uniwersytecie...
– To chyba wszystko załatwione? Płatność przed czy po?
– Po. Jeśli nasz człowiek zostanie zdemaskowany, zastrzegamy sobie prawo do zapłaty dwudziestu pięciu procent, co jak dotąd zdarzyło się nie więcej niż cztery razy.
– Idzie z tego wyżyć? – spytał Sam z ciekawości.
– Polecam jako pracę dorywczą, nikt się nie skarży. Do dziesięciu minut dostaniesz wiadomość z instrukcją i informacjami.
– Okej. A mogę teraz chociaż poznać jego imię?
– Pewka. Lucyfer Morningstar.
Szablon wykonała Shalis dla WioskaSzablonów przy pomocy AlexOloughlinFan, subtlepatterns.